Powracam na tego bloga, cóż kobieta zmienną jest.
Dzisiejsze fotostory takie sobie.
Naszedł mnie pomysł, więc go sobie zrealizowałam.
L: O booorze...
Moja głowa, nigdy więcej takiej imprezy!
Ledwo co się do domu doczłapałam...
w ogóle roztrzepana, nie przebrana... ahh..
L: yyyy... a to co?
*czyta*
Witaj...
W końcu, cię znalazłem. Za niedługo przyjdę do ciebie,
tylko muszę pozałatwiać swoje sprawy.
Max 2 miesiące i się zobaczymy....
tęsknię, Kieran.
L: O nie...
On tu był!
Co będzie jeżeli on się dowie o wszystkim?
Muszę to jakoś załatwić...
* ból głowy*
L: aaauu... Loui spokojnie,
wdech... wydech...
Pomyślisz o tym jutro, na razie
musisz pozbyć się strasznego kaca...
wdech... wydech...
L: Trzeba to posprzątać....
albooo...
...jednak nie....
rano....
*2 godziny później*
L: oborze, oborze, oborzeee....
...łazienko nadchodzę!
szybciej, szybciej, szyyybciej!
L: ale ulga... uff...
przebrana, uczesana... mogę iść spać!
< to zdjęcie ciut za ciemne wyszło ._.>
L: A to trzeba posprzątać...
... w sumie mógłby przyjechać...
trochę się stęskniłam...
L: ghrrrr...
łeb nadal boli, idę spać...
*
*
*szepcze*
... dobranoc ...